Forum Anna Wiśniewska Strona Główna
Zaloguj

Klotnia trenera z Glinka!
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Anna Wiśniewska Strona Główna -> Kobieca Reprezentacja Polski
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Martines




Dołączył: 08 Cze 2006
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Bielsko Biała

PostWysłany: Pon 15:34, 25 Wrz 2006    Temat postu:

Niemczyka już nie ma ,ale Megi mimo tego nie chce wrócić co jest smutne,tzn moze na MŚ wróci tak coś mowiła ostatnio w wywiadach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Babcia_z_kapcia




Dołączył: 02 Lip 2006
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Legnicaaaa

PostWysłany: Pon 20:41, 25 Wrz 2006    Temat postu:

Tak,ale tez sa plotki,zę nie czuje isę na siłąch i,że jest bez formy,a tu na siatka.org informacja,ze Murcia zdobyła Superpuchar Hiszpanii,i,że Glinka która grała zarówno w półfinale jak i finale spisywała się świetnie...Gosia ma podjąć decyzję po El. do GP 2007 w Warnie.

pzodro


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martines




Dołączył: 08 Cze 2006
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Bielsko Biała

PostWysłany: Pon 22:25, 25 Wrz 2006    Temat postu:

Ja wierze ze Gosia wróci na MŚ,ona wie ile znaczy dla reprezentacji i dlanas,nawet jak jest w słabszej formie to i tak jest potrzebna druzynie,bez niej to juz nie bedzie to samo jak by nie wrociła.Nic Sad trzeba mieć nadzieje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Babcia_z_kapcia




Dołączył: 02 Lip 2006
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Legnicaaaa

PostWysłany: Wto 14:12, 26 Wrz 2006    Temat postu:

Dokładnie ona wie ile znaczy dla drużyny i jak potrafi dziewczyny podnociś na duchu.Ja też mam wielką nadzieję,że Gosia wróci...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dominik




Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wars i Sawa

PostWysłany: Czw 17:53, 28 Wrz 2006    Temat postu:

Musi wrócić na MŚ bez niej ani rusz...
A jestem jeszce coś winien Wink

Zrozumcie i wybaczcie



Chcę zająć stanowisko w związku z tym‚ co ostatnio się wydarzyło wokół mojej osoby i reprezentacji Polski. Byłem obrzucany błotem‚ niszczono mnie. Kto? To nieistotne. Nie chcę grać w ping-ponga‚ odbijać piłeczkę‚ czy zniżać się do poziomu‚ który był prezentowany w takich czy innych mediach. Sporo było w tym nieprawdy‚ być może wiele słów włożono zawodniczkom w usta. Ale nie chcę na ten temat dyskutować.

Chodzi mi po prostu o wyjaśnienie całej sytuacji. Nie chcę się bronić i z niczego tłumaczyć. Przedstawiam tylko swój punkt widzenia. Dziewczyny‚ które wypowiadały się na mój temat w różnych mediach – szanowałem‚ szanuję i będę szanował. Zrobiły bardzo dużo dla polskiej siatkówki. Żadnej z nich‚ oprócz mojej córki, Małgorzaty Niemczyk‚ nie wyrzuciłem z kadry. Pozostałe odpadły w drodze eliminacji. Tak było w przypadku Dominiki Leśniewicz‚ Magdy Śliwy. Po prostu przegrały konkurencję. To jest reprezentacja‚ ktoś musi podejmować trudne decyzje. Jako trener wziąłem na siebie tę odpowiedzialność. To część mojej pracy‚ nawet jeśli ktoś ma o to pretensje. Szanuję te zawodniczki‚ bo zrobiły wspaniałą robotę dla siebie‚ dla PZPS‚ a także dla mnie. Bez nich nie byłbym w stanie tego osiągnąć. Podporządkowały się‚ wykonały co zaplanowaliśmy i wyszło. Spotkałem się z nimi‚ żeby zrobić wynik dla polskiej siatkówki.

Człowiek‚ który jest kontrowersyjny jak ja‚ podejmuje niepopularne decyzje‚ ale na końcu wszystko mu się zgadza. Czasem oczywiście może się nie zgodzić‚ bo każdy z nas jest omylny. Ale nie zasłużyłem‚ by tyle brudu wylewano mi na twarz. To boli. Staram się jednak przejść obok tego. Kiedy byłem krytykowany przez media‚ działaczy‚ nie miało to dla mnie większego znaczenia; można powiedzieć‚ że spływało po mnie. Ale gdy w grę wchodzi opinia zawodniczek‚ które tworzyły ten zespół‚ jest mi przykro. Pracowaliśmy razem na co dzień. Prawie jak w małżeństwie. Ale każdy ma prawo powiedzieć to, co myśli. Bez względu na to‚ czy sam miał takie intencje‚ czy ktoś go „nakręcił”.Przejdźmy do spraw‚ które mi zarzucano. Powtarzam: nie mam problemu alkoholowego. Mam inne kłopoty zdrowotne. Natomiast chętnie wypijam jedną‚ czy dwie whisky. Nie jestem idealny. Mam wady i zalety. Nie kryję się z tym i nie wstydzę się. Nie ma gorszej sprawy‚ jak ukrywanie swoich wad. Skoro to nie przeszkadzało przez 41 lat mojej dotychczasowej pracy trenerskiej‚ bo robiłem wyniki‚ więc nie jest to warte całego zamieszania.

Kolejny zarzut dotyczył nie stawiania się na treningach z różnych powodów. To mi się nie zdarzało i nie będzie zdarzać. Takie zarzuty też mnie zabolały. Jeśli byłem nieobecny podczas zajęć‚ to miałem ku temu powody. Nigdy nie chodziło o niedyspozycję‚ chyba że o chorobę‚ ale to rzadko się zdarzało. Często chodziło o to‚ by mój asystent prowadził zajęcia‚ bo trzeba go wdrażać w tę robotę. Bywało‚ że miałem inne zajęcia‚ tak jak na tegorocznym zgrupowaniu w Szczyrku. Tam byłem bardziej zainteresowany kadrą B niż kadrą A. Musiałem poznać nowe dziewczyny‚ zobaczyć jakie są, jak trenują. Po to‚ żeby wiedzieć‚ na kogo mogę liczyć‚ kogo powołać. Tak pojawiła się w składzie Dorota Ściurka. Poznaliśmy jej charakter‚ pasuje do zespołu. Są ludzie‚ których od dawna bolało‚ że kadrze żeńskiej dobrze idzie. Czekali na to‚ żeby mi podstawić nogę. To typowo polskie. Nie przeżyłem tego w Turcji‚ czy w Niemczech. Od razu przychodzą mi na myśl tak zwane „rozwody po polsku”. Ja rozwiodłem się z trzema żonami, ale mam z nimi do dziś dobry kontakt. Rozstanie następuje z jakiegoś powodu‚ jednak nie trzeba ganiać z toporkami i na siebie machać. To można przełożyć na sport. Siatkówka powoduje‚ że w jakimś stopniu jesteśmy małżeństwem. Żyjemy ze sobą więcej‚ niż dziewczyny ze swoimi mężami‚ chłopakami. Ktoś podejmuje decyzję‚ w tym wypadku chodzi o mnie. Dana zawodniczka nie musi być z tego zadowolona‚ ale to ja biorę odpowiedzialność za wynik. Przez trzy i pół roku nikogo nie wyrzuciłem‚ prócz mojej córki. Małgorzatę Glinkę po prostu skreśliłem ze składu na trzeci turniej Grand Prix w Ningbo. Ostateczną decyzję pozostawiłem do czasu powrotu do Polski i rozmowy z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej. W samolocie pożegnałem się z nią. Nasze drogi się rozeszły. Różnie rozmawia się przez telefon‚czasem wychodzą z tego nieporozumienia. Wyjaśniam więc: nie podałem się do dymisji. W momencie‚ gdy zobaczyłem‚ że zespół nie ma do mnie stuprocentowego zaufania‚ oddałem się do dyspozycji drużyny i PZPS. Dziewczyny zwróciły się do mnie z prośbą‚ żebym przemyślał kwestię rezygnacji z Glinki. Zgodziłem się. Ale czułem‚ że nie mają do mnie zaufania. A więc o mojej pozycji miały decydować zawodniczki i zarząd. To oni wybierają: jestem‚ albo mnie nie ma. W samolocie niektóre siatkarki rozmawiały ze mną‚ żebym przemyślał całą sprawę.

Dziennikarze nie mogli zrozumieć‚ kiedy mówiłem im na Okęciu po powrocie z Chin‚ że nie ma jeszcze decyzji. Oddając się do dyspozycji, nie miałem na celu złożenia swojego losu w czyjekolwiek ręce. Wszystko miało być wyjaśnione po rozmowach z PZPS. Dlatego w trakcie turnieju w Ningbo nie pełniłem już roli trenera. Dziewczyny poprosiły‚ bym w takiej sytuacji, jaka zaistniała‚ nie siadał na ławce w Chinach. Uznałem‚ że będzie lepiej dla zespołu‚ jeśli w tym turnieju poprowadzi je Irek Kłos. Może w ten sposób bardziej się sprężyły. Nie przyszedłem nawet do hali‚ wolałem oglądać mecze w telewizji‚ żeby nie przeszkadzać zespołowi. Widząc mnie na trybunach mogłyby się dekoncentrować. Ściskało mnie serce. Ale zrobiłem dobrze‚ bo zagrały najlepszy turniej. Nawet bez Gośki Glinki. Przekonały się‚ że nie są źle przygotowane do sezonu. O to chodziło. Na najważniejszą imprezę trzeba trafić z formą. Było parę nieporozumień‚ które wyszły w niektórych mediach. Mogłem tę sprawę załatwić inaczej. Porozmawiać z Glinką i powiedzieć jej‚ że jak tak dalej będzie trenować‚ to z niej zrezygnuję. W końcu nikt nie jest idealny. Ale tu nie chodziło o jedną rzecz‚ jeden trening. To się nazbierało‚ czara się przelała w Chinach i człowiek nie wytrzymał nerwowo. Stres‚ który mamy jako trenerzy powoduje to‚ że – przeważnie jak nie idzie – chlapniesz coś. Mimo 41 lat doświadczenia cały czas towarzyszy mi stres. Ci‚ którzy go nie mają, powinni pracować w biurze‚ a nie na boisku. Ja żyję siatkówką‚ to jest dla mnie wszystko. Kiedy widzę‚ że coś nie wychodzi‚ denerwuję się.

Przyjechałem do Warszawy‚ umówiłem się ze związkiem na rozmowy. Następnie zadzwoniłem do działaczy‚ że nie mogę przyjechać, bo jestem w szpitalu. Nie rozumiem‚ dlaczego mnie szukano. Nawet nie chcę się zastanawiać‚ czy to brak zaufania‚ czy złośliwość. Jeśli pracownik zgłasza‚ że jest chory i nie przyjdzie do pracy‚ to trzeba to zaakceptować. Zresztą‚ nie ja decydowałem‚ kiedy mogę wyjść ze szpitala‚ tylko lekarz. Gdyby pozwolił mi wyjść dzień wcześniej‚ zjawiłbym się od razu w PZPS. Ale zostałem wypisany dopiero w dniu posiedzenia zarządu. W Hotelu Sobieski rozmawialiśmy otwarcie i solidnie. Zaproponowałem‚ że się trochę podleczę i doprowadzę zespół do mistrzostw świata. Chodziło o to‚ by nikt inny nie musiał brać odpowiedzialności za wynik. Jednak członkowie zarządu stwierdzili‚ że jestem zbyt poważnie chory. Przyznałem im rację. Rzeczywiście‚ za tydzień mógłbym paść i co wtedy? Nie wiadomo‚ czy mogę być w formie za 2 czy 4 tygodnie. Muszę pójść do szpitala i to nie będzie krótki pobyt. Prawie nikt nie wie‚ że między wyjazdami‚ czy zgrupowaniami wpadałem na leczenie‚ żeby sprawdzić i podreperować się. Ale to było nieistotne‚ bo na kolejne zgrupowanie przyjeżdżałem w pełni sił. Robiłem to‚ żeby dać z siebie wszystko zespołowi. Mam problemy z ciśnieniem. Po powrocie z Chin zmierzono mi 210 na 130. Norma wynosi około 130 na 80. W każdej chwili,mogłem dostać wylew do mózgu. Lekarze załamali mnie‚ mówiąc‚ że leczenie może potrwać 3–4 tygodnie‚ a nie tydzień‚ jak myślałem. Może się okazać‚ że mam coś z zastawką serca. Co‚ jeśli będę musiał się leczyć pół roku? To nie jest sprawa raka‚ czy wątroby‚ które zawsze kontrolowałem. Leżałem w szpitalu tydzień‚ najdłużej dziesięć dni. Ale w sprawach kardiologicznych jest bardziej niebezpiecznie‚ konieczny będzie dłuższy pobyt w szpitalu.

W poniedziałek kładę się na wydział hematologii i kardiologii. Nie będę już młodszy. Stres jest taki sam jak kiedyś‚ ale regeneracja wymaga więcej czasu. Doszedłem więc do wniosku‚ że członkowie zarządu mają rację. Trzeba zrobić wszystko, bym był zupełnie zdrowy. Dopiero wtedy mogę rozmawiać na temat powrotu po mistrzostwach świata. A więc wycofałem się. Związek wybrnął z tej trudnej sytuacji. Nie brał nowego trenera‚ ale postanowił kontynuować naszą pracę. Inaczej mielibyśmy totolotek. Nowy selekcjoner mógłby nie zdążyć z wprowadzeniem swoich metod. Mimo wszystko jestem odpowiedzialny za wynik‚ który uzyskamy na mistrzostwach. To ja zaplanowałem cykl przygotowań. Irek pracuje według tych planów. Jeśli coś nie wyjdzie‚ ja będę za to odpowiadał. Mój pech polega na tym‚ że nie mogę im pomóc już bezpośrednio przed mistrzostwami i w ich trakcie. Nie mogę być na ławce. Niektóre dziewczyny mówiły‚ że to moja drużyna i beze mnie nie jest już to samo. Ale one też muszą zrozumieć‚ że Niemczyk umarł. Czy w związku z tym one też mają umrzeć?Skończy się świat‚ żeńska siatkówka? Tak być nie może. A ja na pewien czas naprawdę umarłem. Jestem niedyspozycyjny. Kiedy wyzdrowieję‚ możemy dyskutować, co dalej. Szanuję PZPS i działacze szanują mnie. Doszliśmy do wniosku‚ że tak będzie lepiej. Jestem w kontakcie z trenerami‚ z zawodniczkami. Dostałem od nich dużo sms-ów‚ miałem nawet odwiedziny. Powiedziałem im: dziewczyny‚ musicie się teraz dwa razy bardziej sprężyć‚ żeby nie zawalić tego‚ co zrobiliśmy. Musicie wziąć większą odpowiedzialność‚ niż miałyście wtedy‚ gdy ktoś prowadził was za rączkę. To wyjdzie zespołowi na dobre. Nie mam do nikogo żalu‚ nawet do tych‚ którzy mnie opluwają. Jeśli będę zdrowy i ktoś będzie mnie chciał‚ wtedy wrócę. Muszą tak zadecydować zawodniczki i związek. Mogą na przykład postanowić‚ żebym w ostatniej chwili wskakiwał do samolotu i leciał do Japonii. Ale muszą się liczyć z konsekwencjami takich decyzji. Już dzisiaj czuję się tak‚ że mogę poprowadzić trening. Miałem nawet ochotę na kolanach prosić lekarzy‚żeby pozwolili mi wrócić do pracy. Ale pojutrze może się okazać‚ że padnę na pysk. A więc nie powinienem tego robić.

Najbardziej cieszy mnie‚ że nie mam konfliktu z siatkarkami. Irek Kłos i Marian Kardas są niezadowoleni‚ że nie ma mnie na zgrupowaniu‚ ale mają do mnie zaufanie‚ w każdej chwili mogą zatelefonować‚ mogę im coś doradzić. W polskiej rzeczywistości znaleźliśmy z władzami PZPS dobre rozwiązanie. Jesteśmy w separacji‚ ale mieszkamy pod jednym dachem. Od początku tej pracy wiedziałem‚ że za trzy‚ cztery lata pójdę na emeryturę. Tak zaplanowałem przygotowanie Irka i wejście do zespołu Mariana‚ żeby byli gotowi. Ale nie przypuszczałem‚ że to się stanie tak wcześnie. Gdyby odwlekło się w czasie‚ dokończyłbym swoje dzieło i przekazał je bez obaw. Zależy mi na kontynuacji. Nie może być tak‚ że kiedy mnie zabraknie coś się skończy. Nie możemy spaść z pewnego poziomu. Jeśli będę widział‚ że jest zaplecze‚ wszystko idzie dobrym torem‚ będę mógł spokojnie przejść na emeryturę. Teraz jeszcze się boję. Ale myślę‚ że jeśli zespół się zmobilizuje‚ to wydzielą się nowe siły. Uważam‚ że przedział 3-6 na mistrzostwach świata jest realny. Ale pod warunkiem‚ że zespół będzie miał spokojny czas przygotowań. Dziewczyny zrobią mi największą przyjemność‚ jeśli wykonają plan. Żałuję‚ że zrezygnowałem z Glinki‚ ale musiałem podjąć taką decyzję. W zakładzie pracy wyrzucasz najlepszego pracownika‚ żeby inni pracowali lepiej. Nie ma ludzi niezastąpionych‚ ja też nie jestem niezastąpiony. Czuję strach i niepokój‚ boję się o nie. Będę z nich dumny‚ jak to wyjdzie w Japonii. Muszą teraz wydorośleć. To tak‚ jakbyś miał 15 lat i nagle umiera ci ojciec i matka. Raptem z dziecka musisz stać się dorosłym. To nie jest rozstanie‚ bo ja się z nimi nigdy nie rozstanę. Gdyby nie sprawy zdrowotne‚ to musiałbym przyznać rację ludziom‚ którzy twierdzą‚ że zbyt łatwo się poddałem. Ale w tej sytuacji sprawa jest inna. Nie poddałem się w Chinach. Mogłem przyjechać na zarząd i walczyć o posadę. Ale wolałem osiągnąć kompromis. Może się okazać‚że za trzy tygodnie będę w formie i będę żałował‚ że mnie nie ma z zespołem. Może wtedy wsiądę w prywatny samolot i polecę do Japonii. Ale dziś nikt tego nie wie. Zamierzałem jechać na zgrupowanie do Szczyrku‚ ale lekarze wybili mi to z głowy. Zapowiedziałem już‚ żeby w szpitalu był telewizor z Eurosportem‚ gdzie będę mógł oglądać mecze dziewczyn z Warny. Inaczej ucieknę do jakiegoś hotelu. A poza tym‚ powiedziałem im‚ żeby lepiej wsadzili mnie do kryminału‚ bo tyle w szpitalu nie wytrzymam. Jednak tak naprawdę muszę wytrzymać‚ bo jeśli nie‚ to wszystko się skończy. A chcę jeszcze coś pomóc w siatkówce. Szkoda tracić tę wiedzę‚ którą mam. Jeżeli wytrzymam zdrowotnie i będzie chciała tego drużyna oraz związek‚ zamierzam wykonać swój plan do olimpiady. Nieważne‚ jaką rolę otrzymam. Bardzo chciałbym być z tymi dziewczynami. Jednak o tym już nie ja będę decydował. Naprawdę‚ mogę się jeszcze przydać polskiej siatkówce i polskiemu sportowi. Przez ostatnie trzy i pół roku odrzuciłem mnóstwo intratnych propozycji z zagranicy. Wszystko dlatego‚ że miałem zobowiązanie wobec naszych siatkarek. Namówiłem je do grania za darmo‚ ja też pracowałem za darmo. Zostawienie ich‚ bo ktoś mi dał więcej‚ byłoby policzkiem wymierzonym drużynie. Nie mam teraz ochoty gdzieś wyjeżdżać. Nie po to wracałem cztery lata temu do Polski. Zresztą‚ nigdy by mi przez myśl nie przeszło‚ że wrócę tu na stałe. A jednak. Przyznam‚ że po przyjeździe do kraju poczułem się obco. Jednak przyjęcie przez kibiców spowodowało‚ że odżyłem. Chciałbym więc powiedzieć coś wszystkim sympatykom siatkówki i moim: nigdy nie chciałem was zawieść. Chciałem zrobić dla was dobry wynik. Jeśli coś nie wyszło‚ to jest to ludzkie. Jeśli to jest spowodowane tym‚ że popełniłem błąd‚ to jest to ludzkie. Zrozumcie i wybaczcie. To wszystko.

źródło: Przegląd Sportowy


Jeśli zaś chodzi o red. Rafała Bałę z P.S. to mam mieszne uczucia ,bo to dobry dziennikarz jest i tymi wywiadami broni Hetmana ,ale z drugiej strony zachował się w Nigbo jak typowy "paparazzi"(a przecież to nasze "złotka")...co podkreśliły dziewczyny mówiąc ,że pewne rzeczy nie powinny wyjść poza szatnię!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Folen
Kapitan



Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:49, 04 Paź 2006    Temat postu:

Myślę, że temat skończony..
Zamykam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Anna Wiśniewska Strona Główna -> Kobieca Reprezentacja Polski Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin